Mocniejsze narkotyki to rezultat wieloletniej prohibicji
Stany Zjednoczone/Los Angeles
W USA trwa dyskusja na temat ekstraktów z konopi. W wielu stanach zalegalizowano lub zdekryminalizowano stosowanie marihuany, jednak niektórzy Amerykanie wciąż wahają się w tej kwestii.
Zadają pytanie: Czy narkotyki, nawet trawka, nie są dziś o wiele mocniejsze niż w latach 60. czy 70.? Czy Cannabis nie zmienił się w tzw. „Super Skunk”? Czy ludzie biorący legalne leki przeciwbólowe jak OxyContin i Percocet nie są bardziej narażeni na uzależnienie od heroiny? Sugerując, że dostęp do legalnych leków może być bramą do uzależnienia od twardych narkotyków.
I oto ironia dzisiejszych czasów. Narkotyki i leki są mocniejsze niż kiedykolwiek. Jednakże warto zaznaczyć, że jest to rezultat wojny z narkotykami, która przez dekady nie przynosi efektów.
Świetny przykład zamieścił w swej książce Drug Crazy pisarz Mike Gray. W styczniu 1920 roku w przeddzień wprowadzenia prohibicji najpopularniejszymi alkoholi były piwo oraz wino. Gdy w grudniu 1933 roku znoszono prohibicję ponownie najchętniej spożywano produkty z browarów oraz winiarni. Jednakże podczas prohibicji najpopularniejsze były wysokoprocentowe alkohole jak wódka, whisky i rum, których jakość budziła wiele zastrzeżeń.
Można się zastanawiać: Czy banicja zmienia ludzkie gusta? Nie, jedynie zmienia to, do czego ludzie mają dostęp.
Wyobraźcie sobie, że musicie przemycić alkohol, który jest zakazany. Nikt o zdrowych zmysłach nie przemyci piwa, gdyż jest to nieopłacalne. W takim przypadku liczy się przede wszystkim jak największa wartość w jak najmniejszym opakowaniu.
Spójrzmy na przykład meczu futbolowego, odbywającego się na uniwersytecie w USA. Panuje tam prohibicja na spożywanie alkoholu. Studenci wolą pić piwo, ale w takim wypadku piją wysokoprocentowe alkohole wymieszane z napojami bezalkoholowymi, gdyż można je bez problemu ukryć.
Mocniejsze narkotyki?
Przedstawicielka republikanów Cary Fiorina powiedziała w CNN, że “marihuana, którą palą dziś dzieciaki to nie ta sama marihuana, którą palił Jeb Bush 40 lat temu”. Jest to prawda, dzisiaj trawka jest bogatsza w THC, zupełnie tak, jak w przypadku whisky, która ma wyższą zawartość alkoholu niż piwo.
Jednakże używanie tego faktu, jako argumentu przeciwko legalizacji jest kompletnym matactwem. Wielu palaczy nie chce być totalnie spalonym po joincie, jednak nie mają oni wpływu na zawartość kannabinoidów. To taka sytuacja, jak w przypadku ludzi pijących alkohol. Niektórzy z nich nie sięgają po mocniejsze trunki, zadowalając się piwem lub winem. W przypadku użytkowników konopi takiej możliwości nie ma – ZE WZGLĘDU NA PROHIBICJĘ dostępne są głównie mocniejsze narkotyki.
Prawo jest absurdalne. Ludzie uzależniają się od przepisywanych im leków, jak OxyContin czy Percocet (leki na bazie opiatów). W takiej sytuacji, doktor jest zobowiązany do zaprzestania wystawiania recept. Pacjenci nie mogą dostać Oxy ani Percs na czarnym rynku. Jednakże bez problemu znajdą tam tańszą i mocniejszą pochodną – heroinę.
Nie takie były założenia w wojnie z narkotykami. Niestety, taki jest praktyczny rezultat działań. Dlatego, jeśli uważasz, że narkotyki powinny być bezpieczniejsze i kontrolowane to czas zakończyć bezsensowną prohibicję, która zbiera swoje żniwa od wielu lat.
Artykuł z LA Times, napisany przez Johanna Hari, autora książki „Pogoń za krzykiem: Pierwsze i ostatnie dni wojny z narkotykami”.